środa, 26 lutego 2014

Dzień 9. Godzina 14:35

Dwa dni temu zabiłem Johna ratując Mary. Dowiedziałem się, że jej maż miał w domu broń. Musiałem ją zdobyć.

Przygotowałem się tak, jakbym szedł na wojnę. Ubrałem luźne spodnie w moro (możecie się śmiać, ale wydawały mi się bardziej odpowiednie niż dresy) oraz bluzę z kapturem. Za pasek wsadziłem nóż i tasak. Kiedy ponownie przestawiałem płyty chodnikowe Mary oznajmiła, że idzie ze mną. Zaprzeczyłem kilka razy, ale wygrała naszą polemikę argumentem, że zaoszczędzimy czas jeśli wskaże mi miejsce ukrycia broni.
Drzwi do jej domu były szeroko otwarte. W domu panowała cisza. Nie było śladu po Patricku, synu Mary. Najprawdopodobniej wyszedł przez otwarte drzwi. Szybko udaliśmy się na piętro do małego gabinetu Johna. Znalazłem tam glocka oraz colta, a także kilka paczek naboi. Na kredensie leżał długi i ostry (sprawdziłem) samurajski miecz. Oczywiście wziąłem go także. Mary oznajmiła, że musi zabrać jeszcze swoje leki z łazienki.
Po chwili usłyszałem znany już mi krzyk. Wbiegłem do ubikacji. Nie wiem, jak Patrick tam się dostał, bo wydawało mi się, że drzwi były zamknięte. A może tylko przymknięte? 
Kurwa, dlaczego nie sprawdziłem przedtem tej pieprzonej toalety?

W środku nieumarły synek wgryzał się w bark swojej matki. Miał on ogromną dziurę w brzuchu. Jego jelita zwisały niczym kiełbaski w sklepie mięsnym. Nie zastanawiałem się długo. Chwyciłem tasak i pamiętając lekcję z przed kilku dni, mocno wbiłem go w sam środek głowy.

W telewizji mówili, że ugryzieni powinni zostać porzuceni lub zabici. Nie mogłem tego zrobić.
Chwyciłem ją pod rękę i zaprowadziłem do domu. Opatrzyłem jej ranę i zaparzyłem herbatę. Po godzinie straciła przytomność i w takim stanie była ze dwie godziny. Następnie zaczęła ruszać palcami. Gałki oczne drgały ukryte pod powiekami. Skóra zsiniała. Wiedziałem, że lada chwila obudzi się jako żywy trup.
Podszedłem powoli, ale ona wyczuła mnie, gdyż szybko otworzyła oczy i rozwarła swoją szczękę. Chciała zaatakować. Byłem jednak szybszy i zadałem śmiertelny cios nożem.

Teraz znów jestem sam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz